Czy w Polsce braknie jaj i drobiu?
Wojna na Ukrainie uświadomiła wielu konsumentom jak istotnymi producentami rolnymi są Ukraina i Rosja. Oba kraje do niedawna dostarczały istotną część najpopularniejszych produktów na rynki Europy i północnej Afryki.
Jak nietrudno się domyślić od końca lutego nastąpiło w tym obszarze spore tąpnięcie, które trudno będzie szybko zniwelować. Tak jest m.in. w przypadku dostaw zbóż, w tym przede wszystkim pszenicy i kukurydzy, ale również jaj i drobiu. Zarówno Ukraina, jak i Rosja są także znaczącymi producentami nawozów.
Obecnie eksport z obu krajów jest wstrzymany, co ma poważne konsekwencje dla wielu krajów. Zerwanie łańcucha dostaw wiąże się z istotnymi brakami wcześniej dostarczanych produktów albo z możliwymi znacznymi podwyżkami cen na te towary.
Z tym drugim problemem mierzymy się już w Polsce, a wiele wskazuje na to, że ceny, szczególnie jaj oraz drobiu, będą jeszcze dynamiczniej rosnąć. Trend ten, który już jest zauważalny, a możemy być pewni, że w najbliższych tygodniach się utrwali – jest powodowany przez kilka czynników, nie tylko przez wojnę na Ukrainie.
Presja eksportowa
Mniejsza podaż jaj i drobiu z powodu zatrzymania dostaw z Ukrainy i Rosji to tylko jeden z kilku „elementów” coraz bardziej skomplikowanej układanki, którą staje się dziś wiele rynków, nie wyłączając rolnego.
W związku z mniejszą podażą wielu produktów, konieczne jest poszukiwanie nowych rynków dostaw. Jak się okazuje, jednym z bardziej aktywnych i efektywnych rynków jest Polska. Produkcja drobiu i jaj w naszym kraju na razie jest na tyle dynamiczna, że nie musimy się obawiać znaczącej redukcji dostępu do tych produktów.
Większe zapotrzebowanie eksportowe wielu krajów w tym zakresie będzie jednak miało swoją cenę dla polskiego konsumenta i to dosłownie – musimy się liczyć z tym, że będziemy zarówno za jaja, jak i za drób płacić więcej, m.in. z powodu wyższych stawek proponowanych producentom przez zagranicznych kontrahentów.
Więcej informacji z rynku rolnego znajdziesz w serwisie AgroKurier.pl.