Rok przedwyborczy „wystartował”
Rok 2023 w Polsce z pewnością nie będzie należał ani do łatwych (z różnych względów), ani do nieciekawych. Jak już wszyscy zdążyliśmy się zorientować – na dobre ruszyła kampania przed wyborami parlamentarnymi, które odbędą się właśnie w przyszłym roku.
Zarówno partia rządząca, jak i największa opozycyjna zaczęły realną kampanię z przytupem – od konwencji i nie ustają w wysiłkach, nawet podczas wakacji, aby zyskać zainteresowanie ewentualnych wyborców. Liderzy ugrupowań nie próżnują i podróżują po całym kraju, prezentując coraz bardziej urozmaicone programy, a raczej obietnice, związane bezpośrednio ze zbliżającym się „rozdaniem” parlamentarnym.
Jedną z propozycji, którą przedstawił niedawno lider PiS, Jarosław Kaczyński, jest (deklarację tę potwierdzają również inni członkowie ugrupowania) nakłonienie banków do tego, żeby zwiększyły atrakcyjność proponowanych produktów oszczędnościowych.
Czy staną się one za niedługo mniej… nieopłacalne, ponieważ na razie trudno tak naprawdę nazywać je „oszczędnościowymi”?
Podatek od zysków z depozytów?
W październiku minie rok od pierwszej znaczącej podwyżki oprocentowania kredytów. Od 7 października 2021 r. Rada Polityki Pieniężnej podjęła już kilka podobnych decyzji, co doprowadziło do radykalnego wzrostu spłacanych rat. W ten sposób RPP walczy z szalejącą inflacją, jednak na razie skutki tych działań są niewystarczające.
Czy można się spodziewać kolejnych podwyżek stóp procentowych? Najprawdopodobniej nie dojdzie do zmiany obecnie prowadzonej polityki finansowej w najbliższym czasie.
Warto jednak zauważyć, że znaczącej podwyżce oprocentowania kredytów nie towarzyszy, nawet w znikomym zakresie, podwyżka oprocentowania produktów depozytowych.
Obecnie produkty oszczędnościowe są takimi jedynie z „nazwy” i w teorii. Niewiele banków oferuje depozyty, które choćby w niewielkim stopniu niwelowały straty związane z rosnącą inflacją.
Według partii rządzącej jest to sytuacja niedopuszczalna i banki powinny zrewidować swoją politykę w tym zakresie. Trudno nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że dziś deponowanie oszczędności w bankach nie ma większego sensu, ponieważ tracą one na wartości niemal tak samo, jak trzymane w przysłowiowej „skarpecie”.
Szef PiS zapowiada możliwość wprowadzenia podatku od zysków z produktów oszczędnościowych, który będą musiały odprowadzać banki, jeśli nie zdecydują się na wyraźne podwyższenie oprocentowania depozytów.